Sąd wraca do sprawy lustracji byłego europosła...
Sąd Okręgowy w Poznaniu wraca do sprawy autolustracji byłego deputowanego PiS Marcina Libickiego. W grudniu sąd odroczył proces ze względu na nieobecność, zapowiadanych wcześniej, przedstawicieli Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Kilka miesięcy temu IPN opublikował materiały sugerujące rzekomą współpracę poznańskiego polityka ze służbami specjalnymi PRL. W latach 60. Libicki miał być opisany, jako tak zwany kontakt obywatelski.
Eurodeputowany zdecydowanie zaprzeczał i wystąpił o zbadanie prwadziwości oświadczenia lustracyjnego. Z powodu kłopotów lustracyjnych PiS nie wystawił Marcina Libickiego na listach do kolejnych wyborów. Libicki, z grupą współpracowników, w proteście wystąpił z partii Jarosława Kaczyńskiego.
Kilka tygodni temu IPN potwierdził, że Marcin Libicki nie jest kłamcą lustracyjnym. Prokurator nie znalazła dowodów na jego świadomą współpracę ze służbami PRL.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
Środa, 6 stycznia 2010
Marcin Libicki, źr. eastnews
Sąd Okręgowy w Poznaniu wraca do sprawy autolustracji byłego deputowanego PiS Marcina Libickiego. W grudniu sąd odroczył proces ze względu na nieobecność, zapowiadanych wcześniej, przedstawicieli Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Kilka miesięcy temu IPN opublikował materiały sugerujące rzekomą współpracę poznańskiego polityka ze służbami specjalnymi PRL. W latach 60. Libicki miał być opisany, jako tak zwany kontakt obywatelski.
Eurodeputowany zdecydowanie zaprzeczał i wystąpił o zbadanie prwadziwości oświadczenia lustracyjnego. Z powodu kłopotów lustracyjnych PiS nie wystawił Marcina Libickiego na listach do kolejnych wyborów. Libicki, z grupą współpracowników, w proteście wystąpił z partii Jarosława Kaczyńskiego.
Kilka tygodni temu IPN potwierdził, że Marcin Libicki nie jest kłamcą lustracyjnym. Prokurator nie znalazła dowodów na jego świadomą współpracę ze służbami PRL.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
Komentarze do artykułu:
1
Dodaj nowy komentarzStefan
06.01.2010 09:49
Pierw opublikował (!), sugestię, że był współpracownikiem a po skreśleniu z listy przez PiS potwierdził , że kłamcą lustracyjnym nie był. Czyżby takie było zamówienie polityczne? Mam nadzieje, że sąd to wyjaśni ale co z tego dla jednego z aktywniejszych Europosłów?